Znalazłam piękny wiersz. Albo piosenkę. W sumie nie wiem co to jest, ale mniejsza o to. W każdym razie to coś bardzo mi się spodobało, i chciałam Wam pokazać...
Obława
Skulony w jakiejś ciemnej jamie smacznie sobie spał,
I spały małe wilczki dwa zupełnie ślepe jeszcze,
Wtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znał,
Łeb podniósł warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze.
Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń,
Woń, która tłumi wszelki spokój, zrywa wszelkie sny.
Z daleka ktoś gdzieś krzyknął nagle krótki rozkaz - goń,
I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy.
Obława, obława, na młode wilki obława,
Te dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowane.
Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa
I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane.
Ten, który rzucił na mnie się niewiele szczęścia miał,
Bo wpadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany.
Gdy teraz ile w łapach sił przed siebie prosto rwał,
Ujrzałem małe wilczki dwa na strzępy rozszarpane.
Zginęły ślepe, ufne tak puszyste kłębki dwa,
Bezradne na tym świecie złym, nie wiedząc kto je zdławił.
I zginie także stary wilk, choć życie dobrze zna,
Bo z trzema na raz walczył psami i z trzech ran teraz krwawi.
Obława, obława, na młode wilki obława.
Te dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowane.
Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa.
I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane.
Wypadłem na otwartą przestrzeń pianę z pyska tocząc,
Lecz tutaj też ze wszystkich stron zła mnie otacza woń,
A myśliwemu, co mnie dojrzał, już się śmieją oczy
I ręka pewna, niezawodna podnosi w górę dłoń.
Rzucam się w bok, na oślep gnam aż ziemia spod łap tryska,
I wtedy pada pierwszy strzał, co kark mi rozszarpuje.
Wciąż pędzę, słyszę jak on klnie i krew mi płynie z pyska,
On strzela po raz drugi, lecz teraz już pudłuje.
Obława, obława, na młode wilki obława.
Te dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowane.
Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa.
I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane.
Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś las.
Lecz ile szczęścia miałem w tym, to każdy chyba przyzna.
Leżałem w śniegu jak nieżywy długi, długi czas.
Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna.
Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy,
I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie.
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór, brońcie się i wy,
O, bracia wilcy, brońcie się nim wszyscy wyginiecie!
Obława, obława, na młode wilki obława.
Te dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowane.
Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa.
I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane.
Szczerze mówiąc, wzruszyłam się. Nie płakałam, ale jest mi jakoś smutno...
Jeśli też znaleźliście wiersz, lub ułożyliście, możecie go tutaj umieścić.
Offline
I jeszcze ten wiersz jest ładny :
Miłość potrafi zadać ból
Jaki nie zada żadne ostrze.
Nieszczęśliwa rozetnie serce,
Nie da się go potem złożyć w całość.
Sprawi, że do oczu, napłyną niechciane łzy
Pełne bólu, goryczy i nienawiści.
Świat stanie się czarny,
pomimo pięknej pogody.
Smutek na twarzy zagości,
i zajmie miejsce uśmiechu.
Offline